Mam 32 lata, moja młodość upłynęła poza domem rodzinnym. Wtedy właśnie zacząłem zaniedbywać religię. Przestałem modlić się, chodzić do kościoła, przyjmować Eucharystię. Pojawił się alkohol żyłem beztrosko, coraz bardziej oddalając się od Boga.
W okresie tym, który trwał około 12 lat, ciągle żyłem na pograniczu katastrofy moralnej. Nieustanne wyrzuty sumienia, spowodowane głównie nadużywaniem alkoholu, były przyczyną niepokoju wewnętrznego i choć wydawało się, że jestem wolny, to w istocie byłem niewolnikiem samego siebie. Szczęścia, którego tak pragnąłem, nie mogłem osiągnąć. Byłem bezsilny wobec swych wad i słabości.
Swoją żonę poznałem w połowie studiów. Jej wyrozumiałość i dobroduszność potęgowała moje wyrzuty sumienia. Pod jej wpływem zacząłem chodzić do kościoła. Na zmianę trybu życia nie miałem sił. W tym okresie zacząłem czytać Ewangelię, która stała się przyczyną głębokiej analizy mojego życia i choć nie zaszły w nim istotne zmiany, to jednak niepokój spowodowany nauką Chrystusa stale wzrastał. Ewangelia wydawała mi się w tym czasie niemożliwa do zastosowania z powodu moich licznych wad i słabości.
I wreszcie nadszedł moment przełomowy. Zacząłem się modlić. Podczas wakacji przeczytałem broszurkę Nowenna do Miłosierdzia Bożego opartą na Dzienniczku Siostry Faustyny. Pod jej wpływem nabrałem ufności do Miłosierdzia Bożego. Była tam koronka do Miłosierdzia Bożego, przez odmawianie której Pan Jezus obiecał wiele łask. Pełen nadziei zacząłem odmawiać ją, chociaż kosztowało mnie to wiele wysiłku. W miarę upływu czasu zacząłem odmawiać również różaniec.
Zaobserwowałem zmiany zachodzące stopniowo w moim wnętrzu, polegające na znikaniu mych wad i pragnieniu przyjmowania Eucharystii. Zrozumiałem, że codzienna modlitwa i przyjmowanie Komunii świętej przemienia mnie w nowego człowieka, którego dotąd nie znałem.
Po około 8 miesiącach regularnych modlitw i przyjmowaniu Eucharystii zerwałem więź łączącą mnie z przeszłością. Postanowiłem zostać abstynentem, składając Bogu dożywotni ślub abstynencji alkoholowej. Był to wynik głębokich przemyśleń, przemian wewnętrznych, jakich dokonał Bóg. To, co kiedyś było dla mnie fantazją, stało się faktem, dzięki dobroci Bożej.
Miłosierdzie Boże wydobyło mnie z nędzy moralnej, dając siłę do nowego życia.
Orędzie Miłosierdzia (5), 5 1988.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz