S. M. Elżbieta Siepak ZMBM: Miłosierdzie Boże jest większe od każdej nędzy człowieka

„Głoszenie miłosierdzia we współczesnym świecie dokonuje się poprzez świadectwo własnego życia, poprzez okazywaną drugiemu człowiekowi bezinteresowną pomoc. Miłosierdzie Boże jest większe od każdej nędzy człowieka” - mówi s. M. Elżbieta Siepak, rzecznik prasowy Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, które w tym roku obchodzi 150. rocznicę powstania. W wywiadzie dla KAI opowiada o misji głoszenia orędzia Miłosierdzia jako wyzwaniu, które zgromadzenie otrzymało od Boga przez charyzmat św. Faustyny. Dzisiaj przypada liturgiczne wspomnienie tej świętej.
KAI: W tym roku, dokładnie 1 listopada, mija 150. rocznica powstania Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Polsce. Skłania ono do refleksji nad jego początkami i historią.

S. Elżbieta Siepak ZMBM: Początki zwykle są bardzo zwyczajne. Tak też było w przypadku Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, które założyła m. Teresa, Ewa z książąt Sułkowskich hrabina Potocka. Jako wdowa, nie mająca dzieci, po lekturze biografii m. Teresy de Lamourous pragnęła założyć na ziemiach polskich dzieło dobroczynne dla kobiet potrzebujących głębokiej odnowy moralnej. Po ośmiomiesięcznej praktyce pod okiem m. Teresy Rondeau w Domu Miłosierdzia w Laval we Francji, wróciła do Polski i na zaproszenie abpa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego objęła w Warszawie „Dom Schronienia” dla dziewcząt moralnie upadłych. 1 listopada 1862 roku abp Feliński poświęcił kaplicę i dom dla dziewcząt, i ten dzień przyjmuje się jako datę powstania Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Polsce. Rodziło się ono w niezwykle trudnych warunkach, pod zaborem rosyjskim, który dotknęły straszliwe represje po upadku powstania styczniowego.

Arcybiskup Feliński musiał opuścić Warszawę, konfiskacie uległy majątki wszystkich zgromadzeń, nie wolno było przyjmować do nowicjatu… Siostry ukrywały więc życie zakonne i uchodziły za instytucję dobroczynną. Ale i taka działalność wówczas nie mogła liczyć na bezpieczne istnienie. W tej sytuacji m. Teresa Potocka starała się, by założyć kolejny, czyli drugi Dom Miłosierdzia w Krakowie, który był pod zaborem austriackim. Pierwsza siedziba mieściła przy kościele pw. Miłosierdzia Bożego na ul. Smoleńsk, a gdy pokutnic przybywało, siostry w 1871 roku przeprowadziły się do większego obiektu przy zbiegu ulic Straszewskiego i Zwierzynieckiej. Dwadzieścia lat później przeniosły się do Łagiewnik. Dziś miejsce to jest stolicą kultu Miłosierdzia Bożego, na które zwrócone są oczy całego świata, bo w nim wraz ze śmiercią Siostry Faustyny został złożony „dar Boga dla naszych czasów” – jej życie i orędzie Miłosierdzia.

KAI: Pierwotnym celem Zgromadzenia było wychowanie kobiet i dziewcząt moralnie upadłych. Czy dzisiaj misja zgromadzenia nadal jest taka sama?

Początkowo w „Domach Miłosierdzia” schronienie znajdowały dziewczęta i kobiety, które z własnej woli pragnęły przemiany swego życia. Domy Miłosierdzia właśnie temu służyły, żeby osoby, które chcą zmienić swoje życie, miały ku temu warunki. Na początku te kobiety same się zgłaszały, bo miały poczucie grzechu, ale brakowało im w świecie warunków, aby wyjść z prostytucji. Wiele tych kobiet w Domach Miłosierdzia przechodziło głębokie nawrócenie i święcie żyło, ponieważ miały tutaj odpowiednią pomoc, a miłosierdzie Boże jest większe od każdej nędzy człowieka. W pierwszej połowie XX wieku coraz więcej było dziewcząt kierowanych przez różne instytucje, a ich wiek się obniżał, bo coraz więcej młodych podlegało moralnej degradacji lub było nią zagrożonych. Właśnie do takiego Zgromadzenia, które zajmowało się wychowywaniem dziewcząt i kobiet, moralnie upadłych, jak się wówczas mówiło, przyprowadził Jezus Siostrę Faustynę i powierzył jej wielką misję. Przyprowadził ją do tego Zgromadzenia, w którego posłudze apostolskiej w sposób namacalny objawia się Boże miłosierdzie.

KAI: W jaki sposób?

W pracy z tego typu kobietami – o których mówiono, że takie się nie nawracają – człowiek jest bezradny, nie ma bowiem ludzkiej siły, żeby zmienić wewnętrznie moralnie zniszczoną osobę. Można podjąć jakieś wysiłki resocjalizacyjne, żeby ją przystosować do życia w społeczeństwie, ale przecież nie o to tylko chodzi. Chodzi o to, aby uratować tego człowieka na wieczność. A do tego potrzebne jest Boże miłosierdzie, które ma moc wskrzesić z martwych, dać nowe życie i je pielęgnować, jeśli człowiek z ufnością zwróci się do Niego. Pan Jezus przyprowadził Siostrę Faustynę właśnie do takiego Zgromadzenia, chociaż pukała wcześniej do wielu furt innych klasztorów, by w nim przygotować ją do wielkiej misji prorockiej, której celem jest uratowanie nie tylko dziewcząt i kobiet, które są pod bezpośrednią opieką sióstr z tego Zgromadzenia, ale by ratować upadły świat, tonący w grzechach, kroczący w ogromnych ciemnościach, żeby pokazać w naszych czasach tajemnicę miłosierdzia Bożego jako jedyny ratunek dla niego. W orędziu Miłosierdzia, które otrzymała Siostra Faustyna, nie chodzi już o jedno dzieło, ale o wartość ewangeliczną, o przypomnienie tej prawdy wiary, która jest zapisana w Piśmie Świętym i wyznawana w całej historii Kościoła. Przez to orędzie ta biblijna prawda zajaśniała nowym blaskiem w Kościele, a Jezus na nowo wezwał cały Kościół do głoszenia jej z nową mocą. Zgromadzenie stopniowo angażowało się w realizację posłannictwa Siostry Faustyny, podejmując nowe zadania, jakie Pan Bóg przez nią postawił. Z tego względu została ona uznana za jego duchową współzałożycielkę.

KAI: Jakie wyzwania obecnie stawia przed Zgromadzeniem dar św. s. Faustyny?

Jest to ogromne wyzwanie, przekraczające pod każdym względem nasze możliwości. Oprócz pierwotnego dzieła miłosierdzia wobec dziewcząt i kobiet potrzebujących moralnej odnowy, powstały nowe działy pracy apostolskiej: posługa w Sanktuariach Bożego Miłosierdzia, głoszenie prelekcji o życiu i misji św. Faustyny w parafiach i na różnych spotkaniach, prowadzenie Stowarzyszenia Apostołów Bożego Miłosierdzia „Faustinum”, które zrzesza dziś osoby duchowne i świeckie z osiemdziesięciu pięciu krajów świata i prowadzi dla nich programową formację w kilku językach. Nowym dziełem w Zgromadzeniu jest wydawnictwo Misericordia, publikujące książki i inne materiały w kilkunastu językach, do czego wykorzystuje także multimedia. Od 26 lat wychodzi kwartalnik „Orędzie Miłosierdzia”, prowadzimy stronę internetową w kilku językach. Współpracujemy z mediami, ludźmi kultury i sztuki. Właściwie odpowiadamy na te pragnienia, które Pan Bóg budzi w sercach pisarzy, muzyków, ludzi teatru czy filmu… Dzięki tej współpracy orędzie o Bożym miłosierdziu idzie w świat. Tego chciał także bł. Jan Paweł II, który często powtarzał, aby wierzący w Chrystusa byli świadkami i apostołami Bożego Miłosierdzia. On był wielkim apostołem i sługą Miłosierdzia, który nie tylko do tego wzywał, ale sam nim był. To on przekazał to orędzie Miłosierdzia Kościołowi na trzecie tysiąclecie wiary i Bożemu Miłosierdziu zawierzył losy świata.

KAI: Co Karol Wojtyła wiedział o s. Faustynie, kiedy po II wojnie światowej przychodził do kaplicy w Łagiewnikach?

Na pewno znał zasadnicze przesłanie już w czasie wojny i zaraz po jej zakończeniu, gdyż jako młody kapłan przychodził, by przewodniczyć uroczystym nabożeństwom ku czci Bożego Miłosierdzia, które w Łagiewnikach zapoczątkował o. Józef Andrasz SJ, duchowy spowiednik Siostry Faustyny. Siostry przekazywały mu wówczas przynajmniej zasadnicze wątki tego orędzia. Kiedy został biskupem, to głębiej się z nim zapoznał. Sądzę, że od wewnątrz był inspirowany przez Ducha Świętego, uwrażliwiony na piękno tajemnicy miłosierdzia Bożego. Dzięki temu miał odwagę, by w sytuacji, kiedy obowiązywała notyfikacja zabraniająca szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez Siostrę Faustynę, starać się o rozpoczęcie w diecezji procesu, który zmierzał do wyniesienia jej do chwały ołtarzy.

KAI: Czy dużo jest listów, które napływają do Zgromadzenia z prośbą o relikwie św. s. Faustyny, a także świadectw i podziękowań za jej łaski?

W ubiegłym roku na adres łagiewnickiego sanktuarium wpłynęło ponad 200 tys. próśb i ponad 11 tys. podziękowań za otrzymane łaski, nie licząc zeszytów zapisanych w kruchcie kaplicy klasztornej przez pielgrzymów (a tych zeszytów jest każdego roku kilkadziesiąt). To są liczby, które pokazują, czym jest to miejsce i co tutaj naprawdę się dzieje. Oczyma ciała widzimy tylko kolorowy tłum pielgrzymów z różnych zakątków świata, jak niektórzy z nich idą na klęczkach lub boso do relikwii św. Siostry Faustyny, jak się modlą wyobcowani nieraz z rzeczywistości, która ich otacza… Ale o wiele ważniejsze i największe jest to, co dokonuje się w ich duszach. Te świadectwa są niezwykłe i poruszające, nieraz bardzo spektakularne. Jednak dla każdej osoby, która otrzymuje jakąkolwiek łaskę, to jej doświadczenie miłosiernej miłości Boga dla niej samej jest największe. W archiwum są świadectwa różnych łask: uzdrowienia z chorób, wyzwolenia z nałogów, uproszenia potomstwa, pracy, zdanych egzaminów… i nawróceń, które mówią o tym, jak człowiek się na nowo rodzi. Są wśród nich świadectwa osób niewierzących, które otrzymały łaskę wiary, lub takich, które przez wiele lat żyły z dala od Boga i przy kratkach konfesjonału narodziły się na nowo. Tacy ludzie wychodzą z tego miejsca z ogromną duchową radością. Wiele jest takich świadectw. Myślę, że gdyby te mury umiały mówić, to opowiadałyby niesamowite historie. Tutaj dokonują się wyjątkowe rzeczy.

KAI: Jakie wyzwania stoją dziś przed Zgromadzeniem?

Ogromne zadania stoją przed siostrami w Sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach i w pozostałych czterech Sanktuariach Miłosierdzia Bożego, w których posługują siostry naszego Zgromadzenia. Dwa z nich wymagają rozbudowy. W Płocku, miejscu rozpoczęcia prorockiej misji św. Faustyny, miejscu objawienia obrazu i święta Miłosierdzia, jest tylko tymczasowa kaplica klasztorna, więc pilna jest budowa obszernej świątyni oraz zaplecza dla pielgrzymów i apostołów Bożego Miłosierdzia. W Łagiewnikach już jest bazylika, ale nie ma wystarczającego zaplecza dla pielgrzymów i posługi apostolskiej, dlatego w perspektywie jest dalsza rozbudowa tego Sanktuarium, którą podejmuje Zgromadzenie. To są wyzwania materialne, ale pewnie większe są wyzwania duchowe związane z głoszeniem orędzia Miłosierdzia, gdyż to zadanie wymaga nieustannego rozeznawania sytuacji, sposobów i środków, a przede wszystkim nieustannego duchowego wzrastania, dążenia do ścisłego zjednoczenia z Jezusem, aby stawać się narzędziem w Jego rękach, bo wtedy nasze ludzkie działanie będzie przynosiło znakomite owoce. Chodzi przecież o to, by Jezus dzisiaj przez nas objawiał światu miłosierną miłość Boga na różne sposoby: poprzez życie, czyny, słowa i modlitwę. Podstawowym sposobem głoszenia miłosierdzia we współczesnym świecie jest świadectwo życia w duchu zaufania Bogu i bezinteresownej miłości drugiego człowieka. Jesteśmy potrzebni Panu Bogu także po to, aby drugi człowiek mógł poznać i doświadczyć Jego miłosierdzia.
Rozmawiała Liliana Leda / Kraków
--
Katolicka Agencja Informacyjna
ISSN 1426-1413 begin_of_the_skype_highlighting BEZPŁATNIE 1426-1413 end_of_the_skype_highlighting; Data wydania: 05 października 2012
Wydawca: KAI; Red. naczelny: Marcin Przeciszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz